MOSiR: Przed nami kolejny sportowy wywiad miesiąca, tym razem marzec, tytuł wywiadu „Już wiosna czas na bule w Żorach, w zawodowym i amatorskim wydaniu”
Gościmy dzisiaj Pana Piotra Flagę, na początek proszę nam się przedstawić jakie, Pan ma hobby, czym się Pan zajmuje na co dzień?
GOŚĆ: Dzień dobry, witam, nazywam się Piotr Flaga, jestem mieszkańcem Żor od 52 lat. Zawitałem do Żor gdy miałem roczek, moi rodzice przeprowadzili się tutaj z Wodzisławia. Całe życie mieszkam w okolicy starówki, a więc śmiało można powiedzieć że jestem „starym żorzaninem”. Prywatnie jestem ojcem dwóch córek. W październiku ubiegłego roku zostałem prezesem stowarzyszenia o charakterze sportowym „Żorska Liga Petanque”. Co do hobby na dzień dzisiejszy, na pierwszym miejscu są bule, ale do niedawna zawodowo zajmowałem się jeszcze łucznictwem. Posiadam licencję zawodniczą Polskiego Związku Łuczniczego, jestem też członkiem śląskiego „Klubu Łuczniczego Refleks”, w którym to też pełnie funkcję przewodniczącego komisji rewizyjnej. To tyle odnośnie sportu zawodowego, bo jeśli chodzi o sport amatorski było tego więcej.
Petanque czy bule? Często te sformułowania pojawiają się w wywiadach, w artykułach, proszę wyjaśnić dlaczego posługujemy się obiema nazwami, jakie to ma znaczenie dla uprawiających tę aktywność?
Oba słowa znaczą to samo, jedno jest po prostu nazwą zwyczajową, czyli „gramy w boule”, a drugie jest nazwą właściwą tego sportu „petanque”. Można to porównać na przykład do futbolu i piłki nożnej albo w naszym kraju szczypiorniak i piłka ręczna. Ponieważ słowo petanque jest słowem dość ciężko wymawiającą się, w naszym kraju przyjęła się nazwa bule, co też z francuskiego znaczy kula czy piłka. Także „hasło” gramy w bule, mówi wszystkim troszkę więcej niż gramy w petanque.
Skąd się wywodzą bule, jak się w nie gra? Co jest potrzebne do trenowania, do rozgrywania meczów, bo bule to mało znana dyscyplina. Jakby Pan nam ją przybliżył?
Gra wywodzi się z Francji, powstała w 1907 roku bodajże wywodzi się z gry prowansalskiej, z regionu południowo-wschodniej Francji. To właśnie tam, 100 lat prędzej grało się w tak zwane bule lub grę prowansalską. Obowiązują tam do dzisiaj trochę inne zasady, strzela się z jednej nogi i to na dalsze dystanse, ale to właśnie z tej gry ewoluowała gra w bule. Zresztą sama nazwa petanque pochodzi z języka prowansalskiego, znaczy „stopy razem”. Jest to jedna z zasad gry w bule, mówiąca że nie można oderwać całkowicie stopy dopóki bula nie spadnie na boisko. Sama gra polega na rzutach metalowymi kulami do tak zwanej świnki. Zasady są bardzo proste, kto umieści swoje kule bliżej świnki ten zdobywa punkt. W singlowej grze, tzw. „tete a tete”, każdy z zawodników ma trzy kule, ale nie rzuca się nimi na przemian, zasada mówi, że po losowaniu jeden z zawodników rzuca świnką i jedną kulą, następnie rzuca przeciwnik. Za każdym razem gra ten zawodnik, który jest dalej od świnki. Na koniec zliczane są punkty. Za każdą kule bliżej świnki jest punkt, czyli maksymalnie można zdobyć 3 punkty. Najbliższa świnki kula przeciwnika przerywa liczenie punktów. W bule można grać także w dubletach, czyli dwóch na dwóch, gdzie każdy zawodnik ma również po 3 kule oraz w tripletach, czyli trzech na trzech ale wtedy zawodnicy mają po 2 kule, bo suma kul na boisku nie może być większa jak 12. Do gry w bule potrzebny jest równy teren, przepis mówi że gramy na dowolnym terenie, byleby na całej powierzchni był jednolity. Równie dobrze może to być nawet trawnik. Generalnie potrzebujemy miejsca, chęci i kuli.
To teraz pytanie odnośnie stowarzyszenia, które Pan reprezentuje, którego jest Pan prezesem. Ono w zasadzie zawodowo podchodzi do przygody z bulami, skąd się wziął pomysł na stowarzyszenie petanque w naszym mieście? Ilu macie członków?
Pomysł powstał już 4 lat temu, gdy okazało się, że jest w Żorach grupa ludzi, których ta gra zafascynowała, którzy zaczęli się spotykać w jednym miejscu. Budowę pierwszych boisk w Żorach, „wydeptał” nasz wiceprzewodniczący klubu Pan Wiktor Bąk jeszcze w ramach UTW. Jego starania w MOSiR i w Urzędzie Miasta przyniosły efekty. Odnośnie klubu pierwsze próby były już podejmowane 3 lata temu, pamiętam były dwa spotkania przed założycielskie, ale z pewnych powodów nie doszło do założenia klubu/stowarzyszenia. Być może wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy czego chcemy, nie dojrzeliśmy jeszcze do tego. Pamiętam rozmowy, nie wszyscy chcieli grać zawodowo. Większość traktowała to jako rekreację. Pomysł ponownie powrócił i postanowiliśmy założyć klub. Przez pierwsze 1,5 roku próbowaliśmy się podpiąć do kogoś, do jakiegoś klubu, żeby nie zakładać stowarzyszenia od podstaw, nie udało się. Problemem była księgowość, a raczej brak osoby która by się nią zajęła. W międzyczasie prawdopodobnie zmieniły się przepisy Polskiej Federacji Petanque i mogły być zrzeszone kluby, które nie mają osobowości prawnej. Wykorzystaliśmy ten moment i 24 października 2020 udało się założyć samodzielne, niezależne stowarzyszenie o charakterze sportowym. Na dzień dzisiejszy klub liczy 18 członków i nie są to tylko mieszkańcy Żor, mamy rybniczan i jednego obcokrajowca i osoby z Wodzisławia.
Zgłosiliście w tym roku klub do rozgrywek ogólnopolskich, macie już licencję. Jakie są plany odnośnie tych startów zawodowych. Jak wyglądają rozrywki ogólnopolskie, niech nam Pan coś na ten temat opowie?
Plany mamy ambitne, praktycznie zaglądając w kalendarz rozgrywek ogólnopolskich jest on zapełniony. Troszkę to wszystko weryfikuje na bieżąco pandemia. Jako nowo powstały kluby, za główny cel w tym roku, mamy pokazanie naszego klubu na ogólnopolskiej arenie sportowej. Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony sportowej ale chcemy też być widoczni jako jedność, czyli rozpowszechnić wizerunkowo nasze barwy, nasze logo itp. Odnośnie kalendarza rozgrywek, przy pandemii w marcu wypadło nam już kilka turniejów. Rozgrywki odbywają się w całej Polsce jednak ze względu na odległości głównie planujemy starty w południowej Polsce. Patrząc na kalendarz mamy zajęty każdy weekend. Najbliższe zawody jeżeli się odbędą, rozegrane zostaną w Oławie 10/11 kwietnia, później turniej we Wrocławiu i następnie mamy Puchar Polski 24 kwietnia w Lesznie. To są zawody, na których będzie minimum dwóch członków naszego klubu ale w większości turniejów liczba grających będzie między 3 a 6 zawodników. Dodatkowo też realizujemy turnieje wewnętrzne w Żorach, jest też Dzierżoniów, jest Leszno, dwóch naszych członków jedzie do Warszawy na turniej na Woli. Także kalendarz jest dość napięty, niestety nie wiem co z tego wyjdzie, ale to nie ze względu na naszą niechęć, a ze względu na panującą pandemię. Gramy oczywiście także w rozgrywkach III ligi zawodowej Polskiej Federacji Petanque. Dodam tylko że zarówno w turniejach indywidualnych jak i ligowych zbiera się punkty które świadczą o sile zawodnika i tym samym klubu.
Czy jest coś takiego jak sezon na grę w bule? Jest wiosna wszyscy zaczynają wychodzić na zewnątrz, szukać aktywności fizycznej, zaglądają do Parku Cegielnia. Czy gracie od wiosny do jesieni?
Jak wiemy jest to gra na świeżym powietrzu więc warunki atmosferyczne mają wpływ na grę. Wszystkie zawody organizowane przez Polską Federacje Petanque jak i poszczególne kluby ze względu na temperatury są rozgrywane między wiosną a jesienią. Jednak ostatnio zima nas rozpieszczała i z tego co wiem to wszystkie kluby może nie uczestniczą w zawodach bo ich nie ma, ale ćwiczą przez cały rok. My też odgarnialiśmy śnieg z boisk żeby ćwiczyć na wolnym powietrzu. Nie ma żadnego problemu jeśli temperatura jest powyżej zera można grać. Jeżeli jest poniżej zera to nie bardzo, bo jak wiemy kule są metalowe i wiemy co się dzieje z metalem jak ma temperaturę poniżej zera, kule przymarzają. Niektórzy znaleźli na sposób i grają w rękawiczkach. Trenować można przez cały rok, ale komfortowo gra się od wczesnej wiosny do jesieni.
W Żorach mamy infrastrukturę do gry, przypomnijmy czytelnikom, że w 2016 i 2017 roku oddano do użytku dwa ogólnodostępne boiska do gry w bule, dwa bulodormy. Są one oświetlone, można na nich grać przez dłuższy okres dnia. Jak wygląda sytuacja w innych miastach na Śląsku czy w ogóle w Polsce? Ile jest klubów? Czy dyscyplina jest popularna? Czy dopiero raczkuje?
Dyscyplina istnieje w Polsce już dziesiątki lat, w 2002 roku powstała Polska Federacja Petanque. Jeżeli chodzi o boiska to gdzieś dwa-trzy lata temu Żory były jedynym miastem w promieniu 20 km gdzie te boiska były. Teraz jest taki „boom”, że boiska powstają jak grzyby po deszczu. W 2019 roku powstały boiska w Wodzisławiu, w zeszłym roku miały powstać przy elektrowni w Rybniku, o to się starał o tamtejsze UTW, mamy boiska w Ornontowicach i w Jastrzębiu na osiedlu Morcinka. Są to pojedyncze boiska. Natomiast w Żorach są jeszcze dwa boiska na osiedlu Powstańców, które wydeptał jeden z miłośników w tamtejszej administracji mieszkaniowej. W całej Polsce jest tego sporo, miasto Żywiec jest w stanie przygotować na turniej ponad 90 boisk. W bule grają również w Katowicach w Parku Kościuszki, Mysłowicach i Świętochłowicach, naprawdę jest tego sporo zarówno na Śląsku jak i w całej Polsce.
Aby grać w bule potrzebne jest nam boisko, potrzebny jest sprzęt. W hali sportowej MOSiR można bezpłatnie wypożyczyć sprzęt do gry w bule i do tego też zachęcamy czytelników, żeby korzystali z tego sprzętu. Natomiast niech nam Pan powie, jeżeli ktoś chciałby kupić zestaw do gry w bule to czym ma się kierować, na co ma zwrócić uwagę?
Na początek do gry rekreacyjnej nie jest nam potrzebne nic innego jak zwykłe kule amatorskie. Gorąco zachęcamy do wypożyczenia sprzętu z hali MOSiR, warto spróbować, to nic nie kosztuje, a być może ktoś polubi ten sport. Sprzęt amatorski do gry można kupić w zasadzie wszędzie, w sklepach internetowych na popularnych portalach sprzedażowych, także w stacjonarnych marketach z działami sportowymi. Oprócz tych najtańszych, całkowicie amatorskich kul w okolicach 40 zł, mamy też kule od 150 do 200 zł to są kule też amatorskie, ale to są już kule firmowe, o odpowiednio utwardzonej powierzchni, które się na pewno mniej zużywają i mają tak zwaną lepszą trakcję. Potem mamy kule licencjonowane, zawodnicze, które mają odpowiednią wagę co do grama, mają odpowiednią średnicę itp. Wszystkie powyższe opcje można zakupić w Decathlonie. Są tam też produkty czołowej firmy na świecie „Obut”. Jeżeli ktoś chciałby kupić kule zawodnicze to oprócz Decathlonu jest jeszcze europejski sklep internetowy Petanque Shop. Czym się kierować przy doborze kul? Jeżeli mówimy o kulach zawodniczych to faktycznie trzeba dobrać sobie przede wszystkim wagę i średnicę. Są tabele, które nam w tym pomagają. Odnośnie średnicy kul to na przykład mierzy się odległość od największego palca do pierwszego zgięcia na nadgarstku, jest tabelka, która do tej długości dobiera średnicę kul. Aczkolwiek jest to miara orientacyjna, ponieważ i tak w trakcie gry wychodzi kto się najlepiej czuje z jaką kulą. Ja używam kulę o 1 mm większą niż wskazuje tabela, a na przykład jeden z naszych zawodników ma 2 mm mniejszą, bo lepiej się czuje z takimi kulami. Odnośnie wagi, to tutaj decyduje tężyzna fizyczna, warunki fizyczne, a także to na jakiej pozycji się gra. Jeżeli się gra w dubletach czy tripletach to takie drużyny składają się z tzw. „puentera”, czyli tego który stara się rzucić bulą najbliżej świnki. A sprecyzuje, świnka to mała drewniana kulka, do której rzucamy, staramy się do niej umieścić jak najbliżej naszą boulę. W zasadzie to kulka nazywa się „cochon” z francuskiego – „prosiaczek”, w Polsce nazywamy ją świnką. Tak więc „puenter” powinien mieć kule cięższą, ale o mniejszej średnicy niż nominalnie by to wynikało z tabeli. Drugi zawodnik w tripletach jest takim uniwersalnym, on ma te kule właściwe, no i na końcu jest strzelec, który powinien mieć kule lżejszą ale o większej średnicy. Kule z homologacją, dopuszczane do zawodów ogólnopolskich to wydatek około 220 zł w górę.
Gdyby ktoś chciał zagrać zawodowo, zapisać się do Stowarzyszenia, poćwiczyć, potrenować, zapytać o przepisy gry. Gdzie i kiedy może Was spotkać? Organizujecie jakieś treningi?
Mieliśmy w planach, dwa, trzy takie otwarte treningi, ale niestety pandemia weryfikuje te plany. Natomiast spotkać można nas tutaj na boiskach w Parku Cegielnia codziennie. W zależności od pory roku. W tej chwili wczesną wiosną jesteśmy na bulodromach między godziną 12:00 a 16:00. Gdy już jest lato w pełni, gdy to słońce zaczyna grzać to pojawiamy się później około godziny 16:00. Także nie ma problemu żeby się z nami spotkać, zachęcamy, żeby podejść, popytać. Jesteśmy otwarci, zawsze pomożemy, doradzimy i będziemy zachęcać do gry.
MOSiR wspiera wszelkie aktywności fizyczne, w tym także Wasze Stowarzyszenie w propagowaniu tej dyscypliny sportowej. Są organizowane latem turnieje gry bule, a ostatnio uruchomiliśmy zapisy do Amatorskiej Ligi Bule, które ze względu na obowiązujący lockdown przedłużyliśmy do 9 kwietnia. Jak Pan ocenia ten pomysł?
Bardzo fajna inicjatywa, bardzo ciekawy pomysł, podpisujemy się pod tym oczywiście dwoma rękami. Szczególnie, że MOSiR w Żorach ma na pewno większe możliwości trafienia do mieszkańców Żor i okolic, by przekazać, że taka dyscyplina istnieje. Oczywiście zachęcamy, popieramy, pomagamy jak możemy. Dla nas to też bardzo ważne, aby pozyskać skądś tak zwany narybek, nowych zawodników. Żaden klub nie będzie się rozwijał bez następnych pokoleń, szczególnie że w każdym sporcie trzeba pewne nawyki wpoić od młodzieńczych lat. Także bardzo nas to cieszy, będzie się można spotkać, amator będzie mógł zagrać z zawodowcem, wymienić się doświadczeniami, itp., super pomysł.
Czy planujecie w swoich działaniach jakieś zajęcia dla młodszych dzieci? Czy chcielibyście wejść do szkół, zorganizować turnieje dla młodzieży, czy zaprosić nauczycieli z młodzieżą aby właśnie pokazać młodemu pokoleniu tą grę w bule?
Mamy pomysł, który jest już częściowo realizowany. Mieliśmy zamiar uderzyć do szkół, ponieważ wyszła ustawa która mówi, że dwa dodatkowe sporty, dyscypliny sportowe powinny być w szkołach powszechnych. Wiedząc o tym zwróciliśmy się do kilku szkół i z pomocą naszego członka/instruktora Wiktora Bąka, przeszkoliliśmy 29 żorskich nauczycieli wf-u. Niestety powiedzmy sobie szczerze, na chwilę obecną nie ma odzewu z drugiej strony. Chcemy w przyszłym roku ponownie zaprosić szkoły by w ramach wf-u, podeszły z młodzieżą na boiska gdzie zaprezentujemy grę. Być może uda się wyłowić talenty, a potem poprzez rodziców, zachęcać by ci którzy złapali „bakcyla” grali z nami na poważnie.
Jakie zalety w stosunku do innych sportów ma gra w bule, petanque? Niech Pan teraz wypromuje ten swój ulubiony sport. Dlaczego warto grać w bule, jakie są plusy i minusy tej aktywności fizycznej?
Bardzo ciekawe pytanie, w zasadzie to minusów nie ma. Jak wszyscy wiedzą każdy sport ma jakieś wymagane predyspozycje czy to rozbudowane mięśnie czy to długo nożność, jakieś warunki fizyczne, które predysponują nas do jakiegoś sportu. W bulach tego nie ma, nieważne czy mam 120 cm czy 2 metry wzrostu, czy ważę 120 czy 60 kg, czy mi brzuch wystaje z przodu i tak dalej. Nie ma to żadnego znaczenia. Ktoś kiedyś powiedział że wystarczy mieć jedną rękę sprawną, ja zawsze dodaje, że może być nawet sztywna w łokciu, nie ma żadnego problemu. Po prostu rzucamy tą kulą, nie musimy się nawet po nią schylać ponieważ są magnesiki na sznureczkach do podnoszenia bouli. Możemy grać nawet przy problemach z kręgosłupem, tak myślę, ale jednak takie osoby zachęcam najpierw do konsultacji z lekarzem. Druga sprawa, ten sport naprawdę łączy pokolenia. Na równym poziomie może grać 17-latek z 90-latkiem, mama z córką, ojciec z synem, dziadek z wnuczką. Tu nie ma tutaj żadnych uwarunkowań fizycznych, nie potrzeba mieć żadnych wrodzonych predyspozycji żeby uprawiać ten sport. Trzeba tylko dobrych chęci. Jest to sport dla wszystkich. Z ciekawostek chciałbym jeszcze dodać, pewnie nie wszyscy wiedzą, że w tym sporcie nie ma podziału na ligę żeńską i męską. Jest to jeden z nielicznych takich sportów. Oczywiście ukłon w stronę Pań jest, organizowane są Indywidualne Mistrzostwa Kobiet. Natomiast w ogólnopolskich czy też światowych mistrzostwach zwyciężyć może kobieta, nie ma żadnego problemu. Nie ma górnej granicy, bariery wiekowej. Czyli w finale może się spotkać 17-letnia dziewczyna z 70-letnim panem. Przepisy gry w bule nie dyskryminują osób niepełnosprawnych. Można grać na wózkach inwalidzkich. Przepis mówi tylko by jedno z kół znajdowało się w narysowanym kole i już…. Prezesem Polskiej Federacji Petanque jest kobieta, pani Celina Lichnowska, to chyba też o czymś pozytywnie świadczy. W zawodach biorą także udział decydenci, można zagrać z prezesem swojego kluby czy prezesem Polskiej Federacji Petanque. Podsumowując nie ma podziału na płeć, nie ma podziału na sprawność, nie ma podziału na wiek. Naprawdę jest to sport dla wszystkich.
Dziękujemy bardzo za rozmowę.
Ja również dziękuje i zapraszam czytelników na żorskie bulodormy.