Na grafice na żółtym tle zdjęcie pana Dariusza Kudyka i tekst opisujący temat wywiadu

MOSiR: Dziś naszym gościem jest Dariusz Kudyk. Panie Darku, jest Pan prezesem Klubu Sztuk Walki  Shogun Żory, ale nie tylko prezesem, pełni Pan też inne role w miejskim i ogólnopolskim środowisku karate. Proszę się nam w pełni przedstawić i powiedzieć co Pan dla karate robi?

Dariusz Kudyk: Witam serdecznie, jeżeli chodzi o karate w Żorach, to jestem, założycielem Klubu Karate Kyokushin Shogun Żory, a później Klubu Sztuk Walki Shogun Żory. Klub Karate powstał w 2010 roku, a Klub Sztuk Walki w 2013, od początku w obu klubach pełnię rolę prezesa, jednocześnie instruktora. A poza Żorami, jeżeli chodzi o struktury ogólnopolskie to od 2015 roku pełnię rolę sędziego krajowego na wszelkiego rodzaju turniejach, powiedzmy od rangi regionalnej poprzez Mistrzostwa  Śląska, Mistrzostwa Polski i Puchar Polski. W tym roku,  na odbywających się w zeszłym tygodniu Mistrzostwach Świata w Krakowie robiłem uprawnienia na sędziego międzynarodowego. Być może na kolejnych Mistrzostwach Europy nie będę już startował w roli zawodnika a w roli sędziego. Jestem kadrowiczem, od około 5 lat startuję w kategorii „mastersów” +35 lat.

A poza sportowo, mieszka Pan w Żorach i czym pan się zajmuje?

Dariusz Kudyk: W Żorach mieszkam od urodzenia, moja mama pochodzi z Żor, dziadkowie wybudowali dom w Żorach tuż po wojnie. Zajmuję się tak zwaną „budowlanką”, mam swoje biuro projektowe, projektuje domy, zajmuje się nadzorami budowlanymi na terenie Żor i regionu. Mam dwuletniego syna Olka, który może kiedyś przejmie klub po tacie.

Jak długo trwa pana przygoda z karate i żorskim klubem, proszę nam trochę opowiedzieć o historii tej dyscypliny w naszym mieście i historii tego klubu?

Dariusz Kudyk: Z karate kyokushin związany jestem od 1987 roku, czyli już 34 lata. Karate w Żorach istniało w zasadzie od lat 1981-82. Ja zacząłem jako 13-letni dzieciak, potem był okres studiów, gdzie trenowałem w Gliwicach w sekcji akademickiej, później była praca w delegacjach, człowiek krążył po różnych miastach w Polsce. Do Żor wróciłem w 2004 roku. Gdzieś tak od 2008 roku zaczęliśmy się zbierać, formować, i tak jak wspomniałem w 2010 zarejestrowaliśmy, takie pełne stowarzyszenie, Klub Karate Kyokushin Shogun Żory. I ono istnieje do dziś, czyli już 11 lat.

A jakie jest dziś oblicze klubu Shogun,  ilu członków i zawodników jest w klubie? Niedawno zmieniliście też lokalizację swojego klubowego „dojo”, gdzie trenujecie i w jakich grupach i stylach karate?

Dariusz Kudyk: Na chwilę obecną w klubie ćwiczy, według stanu na wczoraj ponad 140 osób. Mamy 4 grupy dziecięce Karate Kids, najmłodsza grupa, dzieci z przedziału 4-6 lat, najstarsza grupa dziecięca 9-11 lat, to już taka grupa zawodnicza, gdzie dzieciaki przygotowują się już stricte do zawodów, kolejna to grupa ogólna karate kyokushin młodzież i dorośli plus zawodnicy, dodatkowo mamy sekcje MMA, tam jest młodzież +14, mamy też sekcję iaido, czyli japońskiego miecza, oraz sekcję crossfightu, która w tej chwili zaczyna raczkować, czyli zajęcia crossfitowe z elementami sztuk walki. Do tej pory plątaliśmy się gdzieś po Żorach, w zasadzie zaliczyliśmy chyba wszystkie możliwe szkoły w naszym mieście. Ostatnio byliśmy w „Herbercie” na os. Sikorskiego, ćwiczyliśmy w piwnicach. A w tej chwili, od lutego mamy swoją własną salkę, własne „dojo” w pawilonie handlowym na os. 700-lecia, przy ul. Żeromskie 35 obok osiedlowego klubu „Iskierka”. Sala ma 140 m2, cała jest wyłożona matą,  mamy drabinki, lustra, worki, generalnie niczego nam nie brakuje. Są szatnie, prysznice. Mamy to dostępne przez 24h na dobę, 7 dni w tygodniu, nic tylko ćwiczyć. Także, jeżeli ktoś ma ochotę na trening indywidualny, chce przyjść sobie rano, to przychodzi o 10.00 na trening, ma taką możliwość, chce przyjść w niedzielę to przychodzi w niedzielę.

No to wróćmy do tytułu wywiadu, w mijającym roku na waszym profili co kila tygodni pojawia się informacja o starcie waszych zawodników w zawodach różnej rangi, od imprez regionalnych po Mistrzostwa Polski, Puchar Polski czy wreszcie organizowane po raz pierwszy w naszym kraju Mistrzostwach Światach Karate Kyokushin w Krakowie w których niedawno braliście udział. Proszę nam może w jakiś sposób podsumować mijający rok, w jakich najważniejszych imprezach braliście udział i z jakim skutkiem.

Dariusz Kudyk: Ten rok, był że tak powiem dość obfity, z uwagi na to, że spora część imprez miała się odbyć w zeszłym roku, ale z uwagi na pandemię, zostało to przeniesione na ten rok, mieliśmy taką kumulację. Mieliśmy Mistrzostwa Śląska, Puchar Śląska, turnieje międzynarodowe, w Żorach organizowany Sari Cup, Carbon Cup w Jastrzębiu, turniej w Kożuchowie, we wrześniu Mistrzostwa Europy w Świnoujściu, gdzie mieliśmy trójkę reprezentantów. W kumite w „mastersach” open dotarłem do walki o medale ale niestety po dogrywce musiałem uznać wyższość rywala. Tydzień temu mieliśmy Mistrzostwa Świata, gdzie człowiek jechał z takim nastawieniem mniej bojowym, bo raz, że ilość zawodników była dość duża, moja kategoria była najbardziej obsadzona, było ponad 30 osób, a tu jedna walka do przodu, zaraz kolejna, człowiek staje na matę i walczy o medal. Niestety niewiele zabrakło i przypadło mi 5 miejsce na Mistrzostwach Świata. Wykończony byłem troszeczkę poprzednimi rundami, w walce medalowej miałem byłego mistrza Europy z Hiszpanii, z którym kiedyś już walczyłem na Mistrzostwach Europy w Porto w 2019. Jeżeli chodzi o organizatorów Mistrzostw Świata, domeną była Japonia, ale już ostatnie mistrzostwa na których startowaliśmy były w Astanie w Kazachstanie, a w zeszłym roku postanowiono, że kolejne odbędą się w naszym kraju, wybór padł na Kraków, z uwagi na to, że jest on kolebką karate kyokushin w Polsce, stamtąd się całe karate polskie wywodzi, które zapoczątkował Shihan Andrzej Drewniak. Padło na Tauron Arenę, zgłoszonych było 700 zawodników, z 32 krajów. Impreza dwudniowa, pierwszego dnia 7 mat, ponad 100 sędziów, drugiego dnia pokazy komandosów, bębnów „taiko”, pokazy łamania różnych przedmiotów przez karateków. Oczywiście walki półfinałowe i finały imprezy. Z naszego klubu na mistrzostwach zaprezentował się Dominik Chabrzyk, startował w kategorii „kata juniorów”, skończył rywalizację na 6 miejscu oraz dwóch „młodzików” Kamil Szewieczek i Wojtek Mańka. Kamil pierwszą walkę wygrał, w drugiej niestety już poległ, Wojtek przegrał niestety pierwszą na starcie, kategoria była mocno obsadzona, ponad 20 zawodników.  A najświeższa informacja z zawodów rangi mistrzowskiej, jest taka że w ostatnią niedziele 28 listopada odbyły się w Radzyminie Mistrzostwa Polski gdzie Dominik Chabrzyk został wicemistrzem Polski juniorów w kata. Już niedługo bo 11 grudnia w Bydgoszczy mamy Puchar Polski i tam młodzicy, juniorzy i seniorze będą startować. Także, przed nami końcówka sezonu ostatni start w tegorocznych zawodach.

Panie Darku to jeszcze raz niech wybrzmi ta kluczowa informacja z ostatniej Pana wypowiedzi, jest Pan 5 zawodnikiem tegorocznych Mistrzostwach Świata w karate kyokushin. Ogromne gratulacje, jesteśmy dymni że w Żorach mamy takiego wybitnego zawodnika i instruktora.

Dariusz Kudyk: Dziękuje bardzo.

Wasi najlepsi i utytułowani zawodnicy zostali docenieni  przez federację karate i powołani do kadr województwa czy kraju. Kto z waszego klubu obecnie jest w kadrze Polski?

Dariusz Kudyk: W tej chwili jest kilku chłopaków, jest Dominik Chabrzyk, Kacper Żesławski, Kuba Lis, Kamil Szewieczek no i moja osoba. Wcześniej było jeszcze kilka osób m.in. Szymon Kieczka, Miłosz Myszkowski, Paulina Chorągwicka. Tegoroczne Mistrzostwa Europy w Świnoujściu były naszymi piątymi z rzędu, w którym reprezentowaliśmy nasz kraj jako kadrowicze.

Jeżeli ktoś  z naszych czytelników chciałby spróbować w Żorach przygody z karate, to gdzie i do kogo może się zgłosić? I jakie predyspozycje powinna mieć osoba, która chce coś osiągnąć  w tej dyscyplinie?

Dariusz Kudyk: Zapisy standardowo, po prostu trzeba przyjść do klubu, na zajęcia, jest facebook, jest strona internetowa klubu. Zobaczyć jak to wygląda, jak się spodoba, po zajęciach się można zapisać. Jeżeli chodzi o predyspozycje, to tak naprawdę nie ma wielkich wymagań. Nie ma czegoś takiego, karate kyokushin to nie tylko sport, to głównie sztuka walki, sposób na życie. Niektórzy przychodzą na pierwsze zajęcia, wydaje się, że z nich „nic nie będzie”, powiedzmy jest to dla nich pierwszy kontakt ze sportem, z rywalizacją, a potem się nagle okazuje , że po trzech latach wyrasta z nich konkretny „fighter” i zostają z karate na lata, czasami jest odwrotnie, przychodzi ktoś na pierwszy trening jest super wysportowany, wygimnastykowany, a po dwóch, trzech miesiącach stwierdza, że karate jednak nie jest dla niego, woli rower czy piłkę nożną. Do tego potrzeba mieć po prostu pasję. To nie jest sport delikatny i jest bardzo wymagający, jeżeli ktoś zakłada, że osiągnie jakiś wynik po miesiącu, po pół roku czy roku trenowania to jest w błędzie. Wytrwałość, systematyka to pomaga, karate kyokushin to zajęcie na lata, droga do czarnego pasa jest długa i wymagająca. Jeżeli ktoś zaczyna przygodę z karate w wieku 8 lat, potrzebuje czasu. 6 latek przychodzi na trening i pyta kiedy będzie walczyć, to odpowiadam, że musi dorosnąć, tak naprawdę karate zaczyna się dla nich w wieku 12 lat, gdy wchodzą w kategorię „młodzika”, później jest junior i dopiero w seniorach zaczyna się prawdziwe kyokushin, czyli poszukiwanie własnego ekstremum, pokonywanie własnych ograniczeń.

A jak wygląda program szkolenia w waszym klubie od młodego początkującego adepta do wytrawnego nawet dorosłego zawodnika?

Dariusz Kudyk: Generalnie zaczynamy treningi w wieku 5 lat, zdarzają się dzieciaki, które trafiają do nas w wieku 4 lat, wiadomo, że nikt w tym wieku nie myśli o tym poważnie, także te początkowe treningi odbywają się na zasadzie zabawy, dużo ogólnorozwojówki, ruchu, gimnastyki, rozciągania, ćwiczeń wzmacniających ogólnie organizm. Problem polega na tym, że jak zbyt szybko się „przyciśnie” to dzieciaki w wieku 13-14 lat są już wypalone, już im się tak naprawdę nie chce. Tak samo, jeśli ktoś osiąga dużo sukcesów na początku, to później dochodzi do wieku 17-18 lat, gdzie ma tytuł Mistrza Polski i już nie potrzebuje nic zdobywać bo jest spełniony sportowo. Fajnie jak wszystko odbywa się na spokojnie, gdzie mamy ten wiek dziecięcy, potem wchodzą w wieku 10-11 lat w kategorię kadetów, gdzie już zaczyna się jazda po turniejach ogólnopolskich, regionalnych. Startują już sobie w „light” kontakcie, walka w pełnym opancerzeniu z kontrolowaną siła uderzeń, mają już konkurencje kata, startują w układach formalnych, walki z cieniem. Potem wiek 12-13 lat, kategoria „młodzika”, Puchar Polski, Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Świata. Dla nich te treningi są już mocniejsze, starują w „semi” kontakcie, jeżeli chodzi o korpus mają pełną siłę uderzeń, potem mamy wiek „juniora młodszego” 14 -15 lat i „juniora” 16 -17 lat, zaczynają się zgrupowania kadry narodowej, obozy letnie w Krakowie dla kadry. Wiek seniorski to już jest karate „full” kontakt, walka bez ochraniaczy, gołe pięści, jedyny ochraniacz to suspensor na krocze i tyle, ewentualnie ochraniacz na zęby i nic więcej nas nie chroni. Nie mamy tu jak w amatorskim boksie czy MMA rękawic, kasków, ochraniaczy, mamy totalny „full” kontakt.

Jakie plany startowe jeszcze przed wami w tym roku i jakie cele stawia Pan przed klubem w nadchodzącym 2022 roku?

Dariusz Kudyk: Tak jak wspomniałem w grudniu mamy Puchar Polski, który jest największa imprezą jeżeli chodzi o polskie podwórko. Tam startuję zawodnicy od 12 lat czyli młodzicy, juniorzy młodsi, juniorzy, seniorzy i oldboye, więc jest to impreza ogromna i tym zamykamy rok. W przyszłym roku, jeżeli chodzi o nasze żorskie podwórko, to wiosną myślimy o kolejnej edycji „Sari Cup”. 2 kwietnia w Jastrzębiu będą Mistrzostwa Polski Seniorów, mamy blisko, można pojechać zobaczyć. W pierwszej lub drugiej połowie maja są już zapowiedziane Mistrzostwa Europy na Ukrainie, o ile sytuacja polityczna się tam nie pogorszy to myślę, że tam pojedziemy powalczyć, choć myślę że będzie ciężko. Ukraińcy w Krakowie pokazali, że są mocni, a na swoim podwórku podejrzewam, że nas zaleją ilością zawodników. Z innych poza sportowych planów  to marzy nam się przejęcie drugiej części budynku, w którym w tej chwili jest nasze „dojo”, jest tam jeszcze około 100 m2 do wykorzystania, przydałoby się. W planach mamy zrobienie mini siłowni, sauny dla zawodników, ewentualnie jakiejś Sali, gdzie mogły by się odbywać zajęcia dodatkowej grupy. Gdzie się tylko da próbujemy pozyskiwać środki finansowe, czy to Biuro Rady Miasta Żor, czy Wydział Kultury i Sportu, Ministerstwo Sportu, Urząd Marszałkowski, oczywiście także jacyś prywatni sponsorzy. Nie wiem co z nowymi sekcjami, generalnie jest bardzo duża rotacja ćwiczących, ludzie przychodzą pytają czy nie ma u nas boksu, czy czegoś innego, ale to przychodzą pojedyncze osoby i pytanie czy otwierać tutaj nową sekcję dla 2-3 osób, które dzisiaj by chciały, a nie wiadomo czy za miesiąc i dwa te chęci będą nadal. Wiąże się to z poświęconym czasem, a ja już w tej chwili zaczynam trening o 17.00 a kończę o 21.00, tak dzień w dzień, dla rodziny ma się tylko sobotę i niedzielę, oczywiście jeżeli nie startujemy w zawodach. Żory mają tą niewdzięczną specyfikę, że są małym miasteczkiem, skąd młodzież ucieka. Mamy tu głównie młodzież, która się uczy w szkołach średnich, a tej studenckiej młodzieży już nie ma. Sporo osób, młodzieży ćwiczy do tego wieku 18 lat a potem znika, powstaje pustka. Ćwiczą z reguły dzieciaki, nie ma tej młodzieży co w Krakowie, Wrocławiu, Warszawie czy Katowicach, gdzie te kluby są zasilane przez studentów, gdzie to życie się toczy trochę inaczej. Ale i tak nie narzekamy i  jakoś sobie radzimy.

Dziękujemy bardzo za to spotkanie.