Na grafice na żółtym tle zdjęcie pana Andrzeja Mazura i tekst opisujący temat wywiadu

Dziś naszym gościem jest Andrzej Mazur, u którego pasja do tenisa jest mottem życiowym od najmłodszych lat do obecnych czasów. Prosimy przedstaw się czytelnikom, powiedz coś o sobie w teraźniejszym wymiarze. Gdzie pracujesz, czym jeszcze się zajmujesz, jak dziś twój czas wypełnia tenis?

Andrzej Mazur: Witam serdecznie. Od 1973 jestem mieszkańcem Żor, pracuje jako nauczyciel wychowania fizycznego w jednej ze średnich szkół, w przysłowiowym „Tischnerze”. Jestem także trenerem w jednym z ośrodków tenisowych w Pszczynie. Prywatnie jestem mężem i ojcem dwójki synów, którzy aktywnie uczestniczą w życiu sportowym naszej rodziny, miasta i klubów, które reprezentują.

Nasz dzisiejszy tytuł nawiązuje do historii i teraźniejszości sportów tenisowych w naszym mieście. Adekwatnie do tytułu twoje sportowe życie to pasja do dwóch tenisowych sportów, o których dzisiaj porozmawiamy. Zaczęło się u Ciebie w wieku dziecięcym, później młodzieżowym od tenisa z małą celuloidowa piłeczką, która wiele lat temu była prężnie rozwijającą się dyscypliną. No właśnie, jaki wymiar w twoim życiu miał początkowo „ping pong” a później poważny tenis stołowy?

Andrzej Mazur: „Ping-pong” dość naturalnie wypłynął na mnie spośród wielu dyscyplin, które ojciec nam pokazywał, właściwie od urodzenia. „Ping-pong” w tamtych czasach był bardzo popularnym sportem szkolnym i chętnie uprawianym w całym kraju. Myślę, że dzisiaj, przynajmniej w mojej szkole powoli wraca do łask. W szkole podstawowej, do której uczęszczałem, grano niemalże na każdej przerwie, każdy posiadał własna rakietkę a piłeczki były dostępne non stop za sprawą „wuefisty” Pana Jana Wiśniewskiego, byłego nauczyciela wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej Nr 3 w Żorach. Tenis stołowy był mocno akcentowany również na lekcjach. Odbywały się także liczne turnieje. Spora grupa moich starszych kolegów już grała w klubie, a ja spotykałem się z nimi na turniejach szkolnych. W końcu w moim życiu nadszedł czas na to, aby pójść gdzieś dalej… do klubu. Tata też zauważył, że mam do tego „smykałkę”, dlatego też w dość młodym wieku, mając  9 lat poszedłem na pierwsze zajęcia klubu GKS Żory. To klub, który posiadał czterosekcyjną działalność ,oprócz piłki nożnej, motocrossu i siatkówki był też tenis stołowy. Zajęcia odbywały się w szkole, w której aktualnie pracuję, a w owym czasie była to szkoła zawodowa górnicza. Był rok 1979  i od tamtego momentu regularnie zacząłem uczęszczać na treningi, i tak to się wszystko dobrze potoczyło.

Coś powiedz nam o starej sekcji tenisa stołowego, w jakich latach tenis stołowy był dominującą dyscypliną w naszym mieście i jakie wyniki osiągali jego zawodnicy?

Andrzej Mazur: Z tego co wiem, to tenis stołowy czy też „ping-pong” pojawił się w naszym mieście pod koniec lat 60. Natomiast okres w którym ja trenowałem, czyli w latach 80-tych sekcja tenisa stołowego osiągała największe sukcesy. Zarówno mocne były grypy młodzieżowe, za moją sprawą i moich kolegów,  a także awans seniorskiej drużyny do II ligi był najmocniejszym akcentem. W między czasie tj. w 1985 roku odbyła się fuzja, czyli połączenie klubów GKS Żory i LKS Rój. Połączyliśmy siły i wspólnie z powodzeniem rywalizowaliśmy na szczeblu II ligi. Mimo młodego wieku, jako młody 15 letni chłopak „załapałem się” do seniorskiego zespołu II ligi. W 1991 roku klub został poddany pod upadłość.

Co do moich sukcesów to niewątpliwie dużym osiągnięciem było wygranie Mistrzostwa Śląska indywidualnie oraz  w drużynowo. Po drodze były jeszcze medale srebrne i brązowe w debla. Za sukces uważam również utrzymywanie się w czołówce najlepszych młodych tenisistów stołowych w naszym województwie oraz powołania do kadry Śląska. Jednak największym moim osiągnieciem, i dodam tu również mojego o trzy lata młodszego brata Marka, który też grał w tenisa stołowego, było wygranie Wojewódzkiej Spartakiady Młodzieży w swoich kategoriach wiekowych i awans do ogólnopolskiego finału tej imprezy w Warszawie!!! W warszawskim turnieju ostatecznie zajęliśmy wysokie 9 miejsca. Najwyższe jakie zdobyli młodzi  tenisiści tego klubu! Fajne to były czasy. Z wieloma kolegami tworzyliśmy mocną ekipę młodego pokolenia tenisistów stołowych naszego miasta. Przy tej okazji chcę wspomnieć o trenerze, który nas szkolił i wychowywał czyli Panie Romanie Fajkusie. To niewątpliwie sukces myśli szkoleniowej tego trenera. Od momentu kiedy przyszedł do klubu aktywował sekcje młodzieżowe, i co się może dzisiaj wydawać nieprawdopodobne, ale w tamtych czasach było możliwe, zorganizował międzyszkolną ligę tenisa stołowego. Spotykaliśmy się co dwa tygodnie, szkoły rywalizowały ze sobą o prymat w mieście. To też pokazuje jak popularny był tenis stołowy wśród dzieci i młodzieży w tamtych czasach. Podsumowując lata, w którym przyszło mi grać były najlepszymi w historii tenisa stołowego naszego miasta. Cieszę się, że miałem również w tym swój udział.

Kilka nazwisk, poza Andrzejem Mazurem, kto jeszcze grał dawno temu w II lidze tenisa stołowego?

Andrzej Mazur: Oprócz wspomnianego wcześniej trenera Romana Fajkusa i mojego brata Marka, członkami klubu byli:  drugi trener, nieżyjący już Pan Zygmunt Laska z LKS Rój, zawodnicy Jerzy Schreiber, Andrzej Nowak, bracia Piotr i Wojtek Murek, Henryk Grabowski i wielu innych… Mocną grupę stanowiły w naszej sekcji również kobiety. One również rywalizowały w II lidze. Pamiętam Kasię Jędrzejewską, Marię Loskę, Małgorzatę Kuśkę. Natomiast z moich rówieśników, wspomnę o kolegach, z którymi wywalczyłem złoty medal Drużynowych Mistrzostw Śląska,  a byli nimi Bogdan Pługowski i Piotr Żuralski oraz Dariusz Priwer. Cała sekcja tenisa stołowego była liczną grupą starszych i młodszych zawodników, plus wielu entuzjastów tego sportu trenujących amatorsko, ale wymiernie wspierających działania klubu.

Orientujesz się w jakim miejscu jest teraz tenis stołowy w naszym  mieście?

Andrzej Mazur: Z tego co wiem, to dużą popularnością cieszy się organizowany przez Was, już od 22 lat Turniej Wigilijny Dla Dzieci i Młodzieży. Fajna inicjatywa MOSiR-u Żory, by kultywować dobre tradycje tego sportu w naszym mieście. Co do klubowych rozgrywek to nie wiem, jeśli się dobrze orientuję to jest szkółka dziecięco-młodzieżowa przy pawilonie w dzielnicy Rój. Aktualnie ten pawilon jest w remoncie, ale z tego co wiem z nowym rokiem ma być kontynuowanie szkolenia. Wiem też , że gros osób amatorów i byłych zawodników trenuje w obiekcie w Rogoźnej. Sporym potencjałem, który drzemie w naszym mieście jest także liga amatorska organizowana przez MOSiR. Jeśli dobrze pamiętam 4 poziomy rozgrywek około 50 osób. Sam swego czasu grałem, awansując przez trzy sezony z IV ligi do I. Gorąco polecam udział w tej rywalizacji. Fajni ludzie, dobra atmosfera!

Tak jak wspomniałeś jeszcze jest w naszym mieście Wigilijny Turniej dzieci i młodzieży w tenisie stołowym. Za kilkanaście dni 29 grudnia XXII edycja tego turnieju na hali MOSIR w Żorach. Kiedyś ponad 500 zawodników w ostatnich latach ponad 200 osób, dla uczestników 10 kategorii dla amatorów i zrzeszonych. A po rozgrywkach dzieci o godzinie 18.00 będzie turniej dla dorosłych. Może zaprosisz młodych sympatyków ping ponga na nasz turniej?

Andrzej Mazur: Tak, myślę, że osoby zainteresowane czyli dorośli i dzieci od lat uczestniczący w tej imprezie, wiedzą doskonale o tym corocznym spotkaniu i pewnie się tam pojawią. Natomiast, te osoby, które dopiero co dowiedziały  się o turnieju, a pogrywają sobie w „ping-ponga” serdecznie zapraszam, by spróbowali rywalizacji w tych zawodach. Tenis stołowy to gra stosunkowo łatwa, towarzyska, dająca duże poczucie komfortu… Oczywiście jeśli ktoś ma większe ambicje, lubi rywalizację, to pewnie trzeba będzie się trochę przyłożyć i „napocić”.  Ponadto, po okresie świątecznym, będzie można przyjść i po prostu co nie co spalić kalorii, dobrze spędzić czas ze znajomymi, czy po prostu się poruszać.

Kiedy u Andrzeja pasja do tenisa z małą rakietką zmieniła się na pasję do tenisa z rakietą dużą, do tenisa ziemnego, jak to ewaluowało?

Andrzej Mazur: To się tak dość płynnie odbyło… W roku 1992 rok kończę szkołę średnią, zdaję maturę. W tym samym czasie ówczesny sponsor, kopalnia ZMP, przestaje sponsorować klub GKS Żory. Sekcja jeszcze przez rok funkcjonuje, ale później już zawiesza działalność. Idę na studia. Zaczynam studia w Kolegium Nauczycielskim w Raciborzu na kierunku wychowanie fizyczne z elementami resocjalizacji.  W Raciborzu chciałem kontynuować przygodę z tenisem stołowym. Niestety w mieście i okolicach nie ma klubu, w którym mógłbym trenować. Na drugim roku studiów, jeden z moich kolegów, który pracował w MOSiR Żory zaproponował mi bym poprowadził szkółki tenisa ziemnego dla dzieci i młodzieży. Zgodziłem się i przez kolejne lata, dwa razy w tygodniu prowadziłem zajęcia. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z tenisem ziemnym. W kolejnych latach studiów, to już na Akademii Wychowania Fizycznego, doskonalę swój warsztat szkoleniowy, kończę specjalizację z tenisa ziemnego i koszykówki. Widziałem, że to są takie dwie dyscypliny, których popularność rosła w naszym kraju. Tenis wygrywa z „basketem”. W roku 1997 zakładam własną firmę,  i rozpoczynam działalność jako Szkoła Tenisa AMT.

Opowiedz może coś o tej działalności  w kontekście tenisa ziemnego, mówiłeś że pracujesz w Pszczynie, że masz swoją szkołę tenisa. Twoja przygoda z tenisem ziemnym w ostatnich kilku, kilkunastu latach roli w zawodnika a następnie instruktora, trenera, jakie uprawnienia posiadasz?

Andrzej Mazur: Od 1997 do 2017 roku, czyli 20 lat prowadzenia mojej szkoły, gdzie wspólnie z osobami, które współpracowały ze mną, tworzyliśmy zgrany team. Organizowaliśmy liczne turnieje, m.in. Turniej Młodych Talentów Tenisowych dla dzieci z całego województwa. Turniej cieszył się sporą popularnością. Dla starszych zawodników prowadziliśmy Żorską Ligę Tenisa. Równolegle z rozwojem Szkoły Tenisa oraz mnie jako trenera rosło zainteresowanie rodziców niektórych dzieci co do trenowania w większym wymiarze godzin, pod kontem startu w turniejach Polskiego Związku Tenisowego. Wciąż zdobywałem nowe umiejętności i  wiedzę, kolejne szkolenia i konferencje. W połowie lat 2000  wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. Ukończyłem kursu „PTR” (Professional Tennis Registry), honorowany dyplom trenera na całym świecie, który powoduje, że można znaleźć zatrudnienie w każdym zakątku świata. Podczas pobytu w USA trenowałem m.in. w jednym z klubów tenisowych Nowego Jorku, u boku trenera colleg’owskiej drużyny Manhattan College. Później przeprowadzka do Arizony do Phoenix. Pobyt w Arizonie był niezwykle owocnym i inspirującym doświadczeniem, który przybliżył mnie, jako trenera, do tenisa na najwyższym poziomie. W owym czasie ukończyłem również szkolenie u samego Nicka Bollettieri. To człowiek legenda, jeden z najlepszych trenerów w historii tenisa. Wychował m.in. Andre Agassiego, Borisa Beckera, Martine Hingis, Marije Szarapovą, siostry Williams i wiele innych… Mnóstwo znanych nazwisk i wielkich tenisistów i tenisistek. Spora wiedza, duże doświadczenie. Po rocznym pobycie w Stanach wróciłem z dużą energią do pracy i chęcią podzielenia się wszystkim z moimi podopiecznymi. Wznowiłem działalność Szkoły Tenisa. Kontynuuje także pracę jako trener zawodników. Zaczęli do mnie przyjeżdżać rodzice ze swoimi dziećmi z całego Śląska.

Moim największym sukcesem trenerskim, jak również samej zawodniczki Magdaleny Zajdy pochodzącej z Rybnika, było wywalczenie vice-mistrzostwa Polski na Mistrzostwa Polski w 2018 roku. Magda miała raptem 18 lat. Była „piątą” rakietą w rankingu PZT!!! Chcę powiedzieć, że to jest niebywałe osiągnięcie, bo z „przodu”, czyli przed Magdą, rakietą numer jeden w Polsce była Agnieszka Radwańska, TOP „10” na świecie i jeszcze trzy zawodniczki, które startowały już w zawodowych turniejach WTA. Magda była piąta, co jak na warunki, w których trenowaliśmy, było ogromnym, niebywałym wręcz osiągnięciem. Inne sukcesy moich podopiecznych to m.in. medale wszystkich kolorów w różnych kategoriach wiekowych  Mistrzostw Polski. Wszystkie zawodniczki, które trenowały u mnie reprezentowały klub z Bielska-Białej. Z Żorzan największe szanse na rozwój miał Aleksander Klich. Tenis to jednak taka dyscyplina, która musi połączyć się z „zaangażowaniem” finansowym rodziców. Chcąc lepiej grać trzeba więcej trenować by móc z powodzeniem rywalizować w turniejach rangi PZT i międzynarodowych rozgrywkach. Cały czas rozwijałem się jako trener. Moje zainteresowania psychologią zaowocowało ukończeniem studiów podyplomowych z Coachingu, by efektywniej wspierać młodych zawodników w ich rozwoju i osiąganiu celów.

A jaka jest historia  i teraźniejszość tenisa zimnego w Żorach? Ile osób gra i gdzie ?

Andrzej Mazur: Tenis ziemny zaczynaliśmy na szkolnych salach gimnastycznej w okresie jesienno-zimowym. W sezonie letnim trenowaliśmy na dwóch kortach przy Al. Wojska Polskiego, przy dawnym hotelu Żory, których niestety już nie ma. Trenowaliśmy także na kortach, aktualnie MOSiRu, przy ośrodku  w Roju. Tam znajdują się trzy korty. Od 2001 roku trenowaliśmy na obiektach „Remes”. To prywatna firma, która zainwestowała w budynki starej lampowni dawnej kopalni w dzielnicy Rój. Powstał, jak na owe czasy bardzo fajny, całoroczny obiekt do gry w tenisa. To było miejsce, gdzie warto było przyjechać i pograć w fajnych warunkach. To się jednak skończyło 2017 roku poprzez złe warunki funkcjonowania i niedoinwestowanie obiektu przez wiele lat. A można było ten obiekt zdecydowanie dłużej utrzymać. Uznałem, że w tych warunkach już nie będziemy trenować. Było za zimno i wilgotno. Stwierdziłem, że niestety trzeba zawiesić działalność Szkoły Tenisa. Kontynuowałem pracę jako trener, ale już tylko z kilkoma zawodnikami, rozpoczynając współpracę z jednym z klubów na Śląsku. Wciąż uważam, że potencjał tenisowy naszego miast jest bardzo duży. Znam jak nikt chyba środowisko i możliwości jakie są w ludziach, i tych związanych z tenisem i tych co z pewnością zainteresowali gdyby był obiekt tenisowy na miarę potrzeb naszego miast. Wierzę, że to już niebawem się ziści.

No właśnie, na koniec spinamy klamrą nasz wywiad, pytanie o przyszłość tenisa ziemnego w Żorach i Twój projekt Żorskiej Strefy Tenisa, który wygrał w głosowaniu Budżetu Obywatelskiego 2022? Co nas czeka w tej tematyce w przyszłym roku?

Andrzej Mazur: Żorska Strefa Tenisa, to projekt, który zrodził się w mojej głowie, po tym  jak coraz częściej znajomi, choć nie tylko kierowali do mnie zapytanie, o możliwości posłania dzieci na zajęcia tenisa. Jeszcze rok temu pracowałem tylko i wyłącznie zawodnikami, a na dzień dzisiejszy, mam coraz większą grupę młodych i starszych, którzy uczą się grać w tenisa od podstaw. To musi być nowe miejsce, gdzie można zorganizować wszystko to co robiliśmy do 2017, czyli pełen program szkolenia dzieci i młodzieży oraz dorosłych, z organizacją turniejów i lig tenisowych. Pomyślałem wtedy o Żorskim Budżecie Obywatelskim 2022. Uznałem, że to doskonały pomysł by reaktywować tenis w naszym mieście! Przy zaangażowaniu wielu ludzi, miłośników tenisa, znajomych, obywateli naszego miasta, którym jest bliski rozwój sportu w Żorach udało się!!! Projekt Żorska Strefa Tenisa przeszła jak burza. Zajął pierwsze miejsce w głosowaniu, z liczba głosów ok 2200, gdzie następny projekt miał chyba coś ok 700, czyli taka mała deklasacja. To świadczy o potencjale tego sportu i potrzebie takiego obiektu w Żorach.

Żorska Strefa Tenisa to całoroczny obiekt z trzema kortami w hali, o konstrukcji stalowej, z otwieranymi bokami w sezonie letnim. Każdy kort będzie posiadał osobne zasilanie elektryczne, oraz cieplne. To wariant bardzo ekonomiczny. Nawierzchnia będzie dywanowa, bardzo estetyczna, komfortowa. Miła w odbiorze, nowoczesna technologicznie i co ważne trwała. Do tego dodajmy jeszcze małe zaplecze, w którym będą sanitariaty, szatnie, toalety, miejsce spotkań rodziców dzieci tenisowych czy też zawodników, którzy przyjechali na turniej oraz pomieszczenie na przechowywanie sprzętu. Prawdopodobnie MOSiR-owi przypadnie zarządzanie obiektem. Aktualnie władze miasta są na etapie wykonywania projektu budowy. Mamy kontakt z Prezydentem, z Wydziałem Inwestycji, z projektantem, który przygotowuje się do stworzenia projektu technicznego. Pewnie zabierze to jakieś 2-3 miesiące. Myślę, że na wiosnę sprawy formalne, jeśli chodzi o przetargi będą załatwione i w maju, czy w czerwcu może zaczną się pierwsze prace. Wierzę, że po wakacjach rozpocznie się  nowy rozdział w żorskim sporcie. Mieszkańcy będą mieli możliwość spróbować zagrać tenisa. W moim zamyśle jest również stworzenie ścianki tenisowej, ogólnodostępnej z wypożyczalnią rakiet, by chętni, którzy nie koniecznie chcą od razu wejść na kort, mogli wypożyczyć rakietę, „poodbijać” o ściankę i przekonać się czy to jest sport dla nich. To, mam nadzieję w kolejnym etapie. Żorska Strefa Tenisa to wieloformatowy obiekt sportów rakietowych. W miejscu gdzie powstaną hale do tenisa jest już kort do padla. Padel to sport dostępny dla każdego. Technika jest ważna na poziomie zawodniczym. Zatem zachęcam każdego do skorzystania i wypróbowania możliwości jakie daje ta dyscyplina. Z tego co wiem wypożyczalnia jest w hali MOSiR, więc można spróbować i samemu przekonać się czym jest padel?

Życzmy sobie aby we wrześniu otworzyć Żorską Strefę Tenisa, dopowiem tylko, że z okazji obchodów 750 lat miasta jedną z inicjatyw związaną z otwarciem obiektu jest zaproszenie znakomitego gościa, kogoś z ambasadorów tenisa w Polsce. Może Iga Świątek, może Hubert Hurkacz, to już by było wydarzenie nietuzinkowe, kiedy na otwarciu pojawiła się taka osoba. Jest szansa ku temu?

Andrzej Mazur: Tak, z pewnością coś zadziałam. Mam kilku znajomych, którzy mogliby nam w tym pomóc. Oczywiście pytanie o dostępność tych zawodników. Wiadomo, latają po całym świecie, przemieszczając się z turnieju na turniej. Jeśli się nie uda, to na pewno ściągniemy kogoś z tego młodego pokolenia lub zawodników którzy ukończyli już kariery. Ktoś się na pewno pojawi, będziemy działać.

Dziękujemy za wywiad. Przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość tenisa w tych dwóch wymiarach, tenisa stołowego i ziemnego, omówiliśmy w pełni z Andrzejem Mazurem, dziękujemy za wyczerpujące informacje.

Andrzej Mazur: Ja również dziękuje.